Dom wzmacniający więzi

Dom wzmacniający więzi

Co nam przychodzi do głowy, gdy myślimy o wymarzonym domu? Na parterze kuchnia , jadalnia, salon z kominkiem i wyjściem na ogródek. Na poddaszu sypialnia dla każdego dziecka, łazienka oraz duża sypialnia rodziców z garderobą i jeżeli nas na to stać to również z prywatną łazienką.

I to jest program funkcjonalny, który funkcjonuje w powszechnej świadomości.

Zastanówmy się jak taki dom funkcjonuje .

Z reguły zaczynamy szukać domu w momencie kiedy powiększa nam się rodzina.
I jeżeli mamy takie możliwości finansowe, kupujemy bądź budujemy dom i wprowadzamy się do niego z kilkumiesięcznym dzieckiem.

Pierwszy rok

Gdzie na parterze postawić kojec? Najlepiej aby był blisko kuchni , gdzie zawsze jest coś do zrobienia. W kuchni nie ma na to miejsca. Więc wciskamy stół jadalniany w kąt aby wygospodarować trochę przestrzeni pomiędzy kuchnią a jadalnią i niosąc gorący posiłek staramy się nie zawadzić o kojec . Z reguły jest jeszcze jedna możliwa lokalizacja kojca – w oknie balkonowym.
Tak czy inaczej w obecnych popularnych projektach domów do 120m2 raczej nie przewidziano powierzchni na takie funkcje jak kojec czy wózek. I jedyne takie miejsce to jest gdzieś „w przejściu” pomiędzy kuchnią , jadalnią, salonem lub tarasem.

Drugi,trzeci rok.

Dziecko już jest mobilne (zabawki również 😉 . Najchętniej bawi się w odległośći maksimum 1m od rodzica. W związku z tym w przestrzeni pomiędzy kuchnią a jadalnią wciśniętą w kąt, dziecko rozkłada swoje zabawki. Wieczorem staramy się je odnieść do jego pokoju. Albo zostają na podłodze. W związku z tym, niektórzy rodzice starają się aby dziecko jak najszybciej nauczyło się bawić w swoim pokoju, bo wtedy nie potykamy się cały czas o zabawki w tzw.części dziennej.
Mamy drugie dziecko – okazało się , że w kuchni jednak mieści się kojec 😉 –. Co prawda zmywarka nie do końca się otwiera, ale przy oknie balkonowym jednak trochę ciągnie.

3 lata później

Dziecko ma już 5 lat. Nauczyliśmy je bawić się w swoim pokoju i nie bałaganić w salonie ( tzn w przestrzeni gdzieś pomiędzy kuchnią, jadalnią a kanapą). Albo przynajmniej zacierać ślady swojej obecności natychmiast po zabawie ( oczywiście to się chyba nikomu ( na szczęście) nie udało , ale czy większość z nas o tym nie marzy?).
Dziecko bawi się np. z koleżanką/kolegą w pokoju. Więc – ciekawe co one/oni tam kombinują? Może trzeba iść sprawdzić? – i tak raz na 10 min. odrywamy się od tego co robimy , żeby sprawdzić , czy nasze pociechy nie zaczęły zamieniać całego poddasza w jezioro, albo nie siedzą na barierce balkonu.

Dziecko ma 8 lat

Po szkole trzeba odrobić lekcje. Więc mamy do wyboru:

  1. Dziecko idzie do swojego pokoju. – prawdopodobieństwo , że zacznie odrabiać zadania a nie kończyć wczorajszą zabawę jest raczej znikome. A jak już zacznie, to albo co 5 min musimy przyjść, by pomóc w zadaniu, albo co 5 min dziecko schodzi na dół całkowicie się rozpraszając.
  2. Dziecko siada przy stole w jadalni i rozkłada swoje materiały do nauki. Za pół godziny jest obiad więc trzeba wszystko sprzątnąć – w zasadzie to nie bardzo jest gdzie to wszystko odłożyć, aby dziecko mogło później łatwo wrócić do nauki. Więc raczej odnosi wszystko do swojego pokoju…

Dziecki ma 12 lat.

Dziecko już nie chce odrabiać lekcji przy stole , woli u siebie w pokoju. Dziecko już nie chce być maks 1m od rodzica. Raczej jest to maksymalna odległość na jaką rodzic może się zbliżyć ;). A własny pokój jest idealnym miejscem, gdzie w każdej chwili dziecko może wskoczyć w swój wirtualny świat i gdzie nikt mu nie będzie przeszkadzał. (rodzice, młodsze rodzeństwo).

I co jest najważniejsze. Taki model funkcjonalny domu, który wspomaga ograniczanie relacji jest dla nas oczywisty. Co też ciekawe, również wśród osób, dla których rodzina jest wartością całkowicie nadrzędną, układ funkcjonalny domu jaki przedstawiłem nie budzi wątpliwości. Jest to układ powszechnie zakorzeniony na świadomości. Salon na dole, sypialnie na poddaszu. Wymarzony domek za miastem.

Przyjrzyjmy się teraz bardziej szczegółowo poszczególnym aspektom funkcjonowania domu.

Pokój dla każdego dziacka

Sytuacja z ilością sypialni w domu jest dość podobna do sytuacji z dostępem do samochodu. Kiedyś tylko nieliczni mogli sobie na niego pozwolić i był on wyznacznikiem statusu społecznego. Wszyscy marzyli o własnych czterech kółkach. Natomiast samochód powszechnie dostępny spowodował zniszczenie przestrzeni miast, rozbicie relacji społecznych , a w aspekcie indywidualnym – godziny spędzone w samochodzie, które odbijają się na naszym zdrowiu (godziny w fotelu) i psychice (frustracja w korkach). Podobnie coś o czym marzyło wiele osób – osobny pokój dla każdego dziecka, kiedy stało się to możliwe, generuje wiele problemów.

Projekty domów , w tym głównie katalogowych , od lat 90-tych prezentowały tylko ten model. Co za tym idzie, również realizacje powielały ten schemat. Jest to model , który jest dla nas naturalny. Nie jest to temat , nad którym w ogóle można się zastanawiać, ponieważ „takie są współczesne standardy” . Jest to dla nas taki sam wyznacznik rozwoju jak posiadanie w domu pralki i zmywarki. Coś nad czym w ogóle człowiek się nie zastanawia. Jak w rodzinie jest 2 dzieci, to mamy 3 sypialnie . Jeżeli ktoś chciałby mieć piątkę , to aby zapewnić dzieciom „współczesne standardy wychowania”, to powinien mieć dom z 6 sypialniami…
Taki schemat mamy w głowie.

Kolejną oczywistościa, z którą za bardzo się nie polemizuje jest dążenie do „zapewnienia prywatności”. I w odpowiedniej formie jest to dla człowieka niezbędne i dobre. Natomiast obecnie przybrało dość karykaturalną formę i w wymiarze społecznym spowodowało silną izolację jednostek i zanik relacji społecznych .
To samo dzieje się na poziomie domu. „Zapewnienie prywatności” w maksymalnym możliwym stopniu każdemu członkowi rodziny może ułatwiać negatywny proces ich izolowania się względem siebie, co szczególnie widać u dzieci w wieku nastoletnim.

I teraz czas na rozważenie, czy jest jakaś alternatywa.

Stworzenie przestrzeni, która generuje jak największy potencjał życia wspólnie.

Parę lat temu IKEA promowała „stół rodzinny”: Stół zajmuje centralną część domu i jest na tyle obszerny, aby mogł pomieścić „na raz” rodzica, który przygotowuje posiłek, dziecko , które w tym samym czasie na drugim końcu stołu odrabia lekcje oraz jeszcze inną czynność kolejnego domownika. Idea wpisująca się w „DOM BUDUJĄCY WIĘZI” .

Oczywiście nie zawsze taka sytuacja jest możliwa. Jeżeli dziecko odrabiające lekcje ma 7 lat i ćwiczy kaligrafię, to jest to na pewno sytuacja o wiele lepsza , niż jeżeli robiłoby to w swoim pokoju. Jeżeli jest to nastolatek, który próbuje się skupić a na stole równocześnie powstaje budowla młodszego brata-konstruktora , to już nie bardzo. Ale nastolatek nie musi zamykać się we własnym pokoju, tylko może iść do przestrzeni, która jest przeznaczona na naukę i pozwala na skupienie. Takie rozwiązanie jest również odpowiedzią na obecny problem ciągłego rozproszenia uwagi. Nie tylko u dzieci , ale również u dorosłych. Czyli stworzenia przestrzeni , które będą miały określoną funkcję. W odróżnieniu od przestrzeni, w których robi się wszystko, przez co trudno jest skupić się w danym momencie na tym co chcemy/potrzebujemy zrobić.
Takie rozwiązanie niesie ze sobą inną ważną korzyść. Możliwość przypadkowych spotkań domowników. Może taka potrzeba brzmi absurdalnie, ale nastolatek, który nie wychodzi ze swojego pokoju , ponieważ ma tam wszystko czego potrzebuje nie jest wymysłem nie z tej ziemi.
I tak np. rodzic który spotyka dziecko , które kończy się uczyć w bibliotece i idzie np. do bawialni, która jest koło salonu ma na pewno większą szansę na uczestniczenie w życiu dziecka, niż w sytuacji, gdy dziecko może robić wszystko nie wychodząc z własnego pokoju.

ALE
w takiej sytuacji dom musiałby mieć chyba z 300 m2 i raczej większości z nas nie byłoby na niego stać.

Niekoniecznie.

Może każdemu dziecku nie jest potrzebny pokój 12-15 m2, kiedy koło salonu jest bawialnia. Może korytarz możemy przeznaczyć również na funkcję miejsca na komputer albo włączyć w przestrzeń bawialni. A może nie potrzebujemu garażu 25 m2, tylko wystarczy nam miejce postojowe koło domu oraz schowek na rowery i kosiarkę. Nie potrzebuje on ścian grubości 40 cm , fundamentów, izolowanej płyty podłogowej, ocieplenia , ogrzewania i elektrycznej bramy garażowej. Często największy pokój w naszym domu fundujemy samochodowi. A i tak często jest zagracony i nie da się tam wjechać a nawet jeżeli jest to możliwe to nie bardzo ma sens, ponieważ drugi samochód na podjeździe go zablokuje.
Także jak widać pól do „zaoszczędzenia” przestrzeni, aby można było stworzyć dom wg filozofii, w której określone aktywności mają „swoje” miejsce w domu jest co najmniej kilka.

Podział pomieszczeń wg funkcji a nie osób

Warto chwilę zastanowić się jak domy/ mieszkania funkcjonowały kiedyś.
Ludzie żyli w jednym , dwóch pokojach. Pominę tutaj przykład wiejskiej chaty , gdzie zamieszkiwanie kuchni z izdebką przez wieloosobową rodzinę było spowodowane raczej warunkami ekonomicznymi niż wyborem. Ale w mieście , co jest dla nas dzisiaj niezrozumiałe, mieszkania były duże , ale z małą ilością pokoi. Do okresu II wojny światowej częstym przypadkiem były mieszkania dwupokojowe o powierzchni 60-90 m2.

A w dworkach wiejskich i dużych mieszkaniach w mieście z większą ilością pokoi przestrzeń była podzielona na pomieszczenia wg funkcji a nie wg osób . W mieszkaniu była sypialnia rodziców, sypialnia dzieci, bawialnia, gabinet/biblioteka, kuchnia, jadalnia, salon, często ze sobą łączone za pomocą szerokich dwuskrzydłowych drzwi.
I myślę , że warto wrócić do takiego myślenia o funkcjonowaniu domu.
Myślenie o podziale domu wg rodzajów aktywności a nie pokoi dla każdego może korzystnie wpłynąć na budowanie więzi rodzinnych. Oczywiście należy wykorzystać pewne osiągnięcia technologiczne np. dające większe możliwości w łączeniu i dzieleniu przestrzeni w zależności od potrzeby chwili oraz dostosować dom do nowych funkcji (chociażby komputer czy TV).

Do zastanowienia się jest również sprawa osobnych pokoi dla dzieci, która była poruszana już wcześniej. Ten temat poruszam w innym artykule. .

Także, jak widać, jest przestrzeń do tego , aby dom w układzie podziału pomieszczeń wg funkcji a nie osób był możliwy do realizacji, przy zachowaniu standardowych gabarytów domu. Nie musimy budować ogromnego domu, aby zapewnić zaspokojenie naszych potrzeb. Tylko trzeba się bardziej zastanowić, czego właściwie potrzebujemy i czy funkcje w domu faktycznie zaspokajają NASZE potrzeby , czy są tylko powieleniem tego co oglądamy dookoła.

arch. Jakub Klich

Dodaj komentarz

popularne wpisy

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Polityka prywatności