Jaka nas czeka emerytura? Czy jako 70–80-latkowie będziemy zwiedzać świat, ciesząc się dobrym zdrowiem i przyzwoitą emeryturą? A gdy już siły nie będą pozwalały nam na podróże, to zaopiekuje się nami profesjonalnie przygotowany personel wygodnych Domów Pogodnej Jesieni?
Pewnie tak, jeżeli należymy do ok. 1% najlepiej zarabiających Polaków. Reszta będzie musiała poradzić sobie jakoś inaczej.
Wizja przedstawiona na początku utrwaliła się w naszych głowach, gdy w latach 90. i pierwszej dekadzie XXI w. obserwowaliśmy zagraniczne wycieczki emerytów, gdzie uśmiechnięci seniorzy w białych adidasach zwiedzali Polskę. Wtedy seniorzy urodzeni w latach 30. i 40. XX w. korzystali z efektów silnego rozwoju gospodarki powojennej oraz, przede wszystkim, z boomu demograficznego po wojnie. Na początku lat 90. na jednego seniora przypadały ponad 3 osoby pracujące, które odprowadzały składki na jego emeryturę[i]. W 2050 r. ma to być ok. jedna osoba pracująca na jedną osobę w wieku emerytalnym[ii]. Nie trzeba mieć doktoratu z ekonomii, żeby przewidzieć, że składki odprowadzane przez osoby pracujące przypadające na jednego emeryta będą znacznie niższe i prawdopodobnie nie pozwolą emerytom na leżenie pod palmami w jesieni ich życia. Czyli podróżować raczej nie będziemy.
A co z drugą częścią naszej opowieści o emeryturze – o doskonale wyposażonych, jednoosobowych pokojach w pięknych domach dla seniorów położonych w malowniczej scenerii łąk i lasów? Tutaj niestety perspektywy też nie są różowe.
Posłużę się przykładem Niemiec, którzy wyprzedzają nas swoim problemem demograficznym o ok. jedno pokolenie (w Niemczech był boom demograficzny w latach 50., natomiast nie było już powtórki w latach 80., tak jak w Polsce). Obecnie w zakładach opieki społecznej żyje w Niemczech ok. 800 tys. emerytów[iii] z łącznej liczby 19 milionów[iv] osób po 65.[6] roku życia, co stanowi nieco ponad 4%
W 2010 r stałej opieki potrzebowało ok 2,5 osób starszych. W 2023 było to już znacznie ponad 5 mln i liczba ta stale rośnie.[v]
Już obecnie zapewnienie odpowiedniej opieki osobom starszym jest dużym problemem dla społeczeństwa niemieckiego. Średni koszt pobytu (dla pacjenta) w niemieckim domu seniora wynosi ponad 3000 euro[vi] [4] przy czym ok 60 % emerytów otrzymuje emeryturę nie większa niż 1200 €[vii]. Widać więc, że większość emerytów nie może sobie pozwolić na pobyt w takim miejscu.
A ceny w ostatnich latach rosną znacznie szybciej niż wysokość emerytur, co będzie pogłębiało ten problem.
Jeśli nawet Niemcy, jeden najbogatszych krajów świata, nie są w stanie rozwiązać tego problemu, trudno oczekiwać, że Polska poradzi sobie lepiej.
W Polsce na ok. 10 mln emerytów w domach pomocy przebywa ok. 120 tys., co stanowi ok. 1%. Chcąc dojść do poziomu zapewnienia miejsc takiego jak w Niemczech, czyli 5%, należałoby wybudować ośrodki z 400 tys. miejsc. Wybudowanie ośrodka z ok. 100 miejscami to koszt ok. 10 mln zł. Potrzebujemy 400 tys. miejsc – daje nam to kwotę ok. 40 mld zł. To są tylko koszty budowy.
Miesięczny koszt utrzymania w takim ośrodku to kwota między 3 a 8 tys. zł. Niewielu polskich emerytów ma taką emeryturę.
Ale w końcu wydanie 40 mld zł (to ok. 1/5 rocznego budżetu całej służby zdrowia), rozłożone na kilka bądź kilkanaście lat, może nie jest nierealne.
Jednak mówimy tutaj o zapewnieniu opieki dla 5% emerytów. Jaka przyszłość czeka pozostałe 95%? Pewnie częścią zaopiekuje się rodzina. Nawet zakładając dobrą wolę i chęć pomocy naszych dzieci, demografia jest nieubłagana i pokazuje, że będzie to trudne.
Inaczej jest, gdy rodzicami opiekuje się dwójka lub trójka rodzeństwa, a inaczej, gdy jest to jedynak – może to być po prostu ponad jego siły. Współczynnik dzietności dla milenialsów wynosi między 1,3 a 1,4 , podczas gdy w latach 80. było to 2,2–2,3[viii]. Będzie więc dwukrotnie mniej osób w średnim wieku do opieki nad naszym pokoleniem, niż obecnie jest milenialsów do opieki nad swoimi rodzicami. Nawet jeżeli dzieci będą chciały opiekować się rodzicami, będzie to bardzo trudne.
Czy jest jakieś rozwiązanie tego problemu? Na pewno wymaga to wielotorowego działania i wykorzystywania różnych sposobów. Najważniejszym z nich jest umożliwienie lub ułatwienie opieki w sposób nieinstytucjonalny. Wymaga to istnienia dobrych, bezpiecznych społeczności – dobrze działające, mogą zarówno zapewnić opiekę jak i zadbać o potrzebę relacji z innymi ludźmi. To właśnie one mogą dać seniorom poczucie bezpieczeństwa, wsparcia i przynależności – wartości, które często okazują się ważniejsze niż luksusowy pokój w domu opieki.
Społeczność wielopokoleniowa jest najlepszą formą nie tylko opieki nad osobami starszymi, ale również wykorzystania potencjału, który maja w sobie seniorzy. Kiedyś w domach wielopokoleniowych naturalne było spędzanie ze sobą czasu dzieci i dziadków. Dziadkowie zawsze mogli przypilnować dzieci, dziadek mógł naprawić zabawkę i przy okazji nauczyć wnuka majsterkować, a babcia mogła nauczyć szyć, szydełkować lub piec ciasto. W domu wielopokoleniowym wychodziło to samoistnie. Obecnie, kiedy trzeba zawieźć dzieci do dziadków, możliwości takich sytuacji jest znacznie mniej. O ile w okresie kiedy dziecko nie może jeszcze zostać samo, często korzystamy z pomocy naszych rodziców i dzięki temu dziecko ma szansę spędzać z nimi trochę czasu. Jednak kiedy dziecko jest już w miarę samodzielne, to pomiędzy szkołą, zajęciami i naszą pracą jest już coraz mniej czasu na takie spotkania. A też bardziej są to „wizyty” niż wspólna aktywność. Aby potencjał seniorów mógł być wykorzystany, muszą być blisko. Może nie w tym samym domu, ale na pewno w najbliższym sąsiedztwie. To nie tylko możliwość wzmacniania wzajemnych relacji oraz praktyczne korzyści, ale przede wszystkim coś dla seniorów najważniejszego – poczucie BYCIA POTRZEBNYM.
Jednym ze sposobów tworzenia takiej społeczności jest COHOUSING. Dziadkowie – niekoniecznie biologiczni, mają szansę uczestniczyć w życiu młodszych pokoleń, być otoczeni troską, opieką i mieć możliwość dania czegoś od siebie.
Wyobraźmy sobie :
Na emeryturze dziadek Franek spędza dużo czasu w warsztacie majsterkując i naprawiając różne rzeczy. „Cohousingowe” dzieci po powrocie ze szkoły mogą tam iść i spędzić czas aż do powrotu swoich rodziców z pracy. Albo ktoś z seniorów pielęgnuje w tym czasie ogród i można się do niego przyłączyć. A może znajdzie się ktoś chętny do poczytania młodszym dzieciom na głos. Albo może babcia Basia zrobi jakieś przekąski we wspólnej kuchni i dzieciaki wpadną coś przegryźć i przy okazji spędzą trochę czasu razem i opowiedzą, co było w szkole.
A 10-15 lat później te same dzieciaki będą zaglądały do Dziadków, żeby pomóc, zaopiekować się, porozmawiać. Przed wyjściem lub po przyjściu ze szkoły lub studiów. Będzie to możliwe dzięki silnej więzi zbudowanej we wcześniejszych latach, ale również dlatego, że mieszkają blisko siebie, nie dzieli ich fizyczny dystans i 15 minut spotkania zajmuje 15 minut, a nie 2 godziny.
Powyższe rozważania i przykłady pokazują, w jakim kierunku powinniśmy kierować nasze myślenie. Przyszłość polskiej starości nie musi być ponurym scenariuszem samotności i braku wsparcia. Owszem, demografia i ekonomia nie pozostawiają złudzeń: system emerytalny będzie coraz mniej wydolny, a instytucjonalna opieka – dla większości niedostępna. Jednak to nie oznacza, że jesteśmy skazani na kryzys. Odpowiedzią może być odbudowanie tego, co przez lata zanikało – codziennej, realnej bliskości między pokoleniami.
Wspólnoty, takie jak cohousing, nie rozwiążą wszystkich problemów, ale mogą wypełnić lukę tam, gdzie ani państwo, ani rynek nie są w stanie dotrzeć. Dają szansę na to, by starość nie była tylko etapem słabnącej sprawności, ale czasem, w którym człowiek pozostaje w centrum relacji, wciąż potrzebny i wciąż otoczony życiem.
Jeśli chcemy, by nasze pokolenie miało godną jesień życia, musimy już dziś zacząć tworzyć przestrzenie – fizyczne i społeczne – które sprzyjają międzypokoleniowemu wsparciu. Mocne wspólnoty mogą stać się tym, czym dla wcześniejszych generacji były duże rodziny: naturalnym systemem opieki, wymiany i bezpieczeństwa.
To od naszych decyzji, planowania i odwagi zależy, czy starość będzie czasem izolacji, czy współobecności. I czy, gdy sami będziemy potrzebować wsparcia, znajdzie się ktoś, dla kogo kiedyś byliśmy częścią jego codzienności.
[i]Szacunki własne autora na podstawie : Marcin Bielecki ”Aging, migration and monetary policy in Poland” – , Michał Brzoza-Brzezina, Marcin Kolasa , NBP Working Paper No. 341 – NBP 2021
[ii]Szacunki własne autora na podstawie: Bożena Zasępa „Prognozy demograficzne dla Polski do roku 2050 — analiza wybranych aspektów procesu starzenia się populacji” , – Studia Politicae Universitatis Silesiensis 2015
[iii]Volker Witting „German nursing homes see cost for care explode” – DW 2025
[iv]Destatis – „Die Bevölkerungsgruppe der älteren Menschen ab 65 Jahren” – 2025
[v]https://www.gbe.rki.de/EN/Topics/HealthPromotionPreventionAndCare/HealthCare/Long-termCare/Long-termCareServices
[vi]Volker Witting „German nursing homes see cost for care explode” – DW 2025
[vii]Helen Whittle Germany struggles to fix its pension system – DW 2025
[viii] Dorota Szałtys i in. „Wybrane wskaźniki z zakresu dzietności w latach 1980-2021” , Departament Badań Demograficznych, GUS 2022




